piątek, 6 kwietnia 2012

Dzien pierwszy.

Tak naprawdę to dzień już któryś z kolei, rachubę trochę zgubiłem. W każdym bądź razie..

Norwegia - kraj zimny i niedostępny, śniegu na 5 metrów, wiatr, pieruny, dzikie zwierzęta i wiking z toporem za każdym drzewem. Do tego dołóżmy trolle, wiedzmy, antychrystów i cala zgraje innych fajnych stworzeń, a otrzymamy obraz jakim Norwegia NIE jest.



Gdy przyleciałem, powitała mnie ciepła i przyjazna pogoda, szybkie i schludne lotnisko, więcej niż przyzwoity autokar który dowiózł mnie do Oslo. Niedługa jazda z widokiem na skały, lasy i amerikan stajl hyttki. Po wjeździe wylania się O G R O M N A zatoka i wielki statek Stena Lajn który to troche zepsuł. Oslo sprawia,ze szczeka spada na ziemie z hukiem.

Norwegia to kraj multikulturowy - mnóstwo tu pakoli, czarnych, żółtych itd. Musze stale uspokajać swojego wewnętrznego naziste.. oh god, jestem wikingiem nazista, który w sumie trochę polubił tych emigrantów, poniekąd są tu na takiej samej zasadzie jak ja, zapewne większość z nich bardziej legalnie niż ja, nie wspomnę już o tym, ze póki co są bezproblemowi. Poza hinduskimi dziećmi które straszą mnie iPadem, przykładając mi go do okna w kuchni.

Poki co to tyle, wpisów będzie więcej.. będę się rozwodzić jak bardzo tu jest czysto, jak piękna jest zatoka Akker Bryge, jakie fajne mamy tu metro, jak drogo jest w sklepach, oraz jak bardzo się ciesze, ze tu jestem.

Ariwederczi.